Jak stawiać granice dla dzieci, w poczuciu miłości i akceptacji – nie krzywdząc żadnej ze stron.
Dzisiaj będziemy mogli sprawdzić na ile nasze tak znaczy tak, a na ile nasze nie znaczy nie.
Czy:
– jesteśmy konsekwentni, czy ulegli
– czy mamy zasady, których przestrzegamy, czy wszyscy robią co chcą i kiedy chcą, nie konsultując z pozostałymi domownikami
– czy bierzemy odpowiedzialność za to, co mówimy i robimy
– czy kochamy dzieci miłością bezwarunkową
– czy ustalamy granice.
Spójrzmy na taką sytuację. Jesteś bardzo mocno zajęty swoimi pracami (czyszczenie samochodu, gotowanie obiadu, mycie naczyń, prasowanie, etc.) i nagle podbiega do Ciebie Twoje dziecko i komunikuje; – „zawieź mnie proszę teraz do kolegi, bo zapomniałem, że się z nim umówiłem i on już na mnie czeka”. Jeśli spotkałeś się już z taką sytuacją, to wiesz jaka była Twoja reakcja. Czy, któraś z tych poniższych?
- Rzucasz wszystko, odkładasz narzędzia i odpowiadasz, już synku/córciu.
- Wydzierasz się w niebogłosy, przeganiasz dziecko oskarżając o zakłócanie spokoju. Odpowiadasz „dlaczego przychodzisz za minutę dwunasta i stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji”?
- Grzecznie odpowiadasz – kochane dziecko, pamiętasz naszą ostatnią rozmowę, kiedy razem uzgodniliśmy, że o ważnych dla nas sprawach informujemy siebie z dłuższym wyprzedzeniem? Mogę Ci pomóc, ale dopiero jak zakończę swoje sprawy, albo spróbuj sobie sam w jakiś sposób poradzić. Jest jeszcze inne rozwiązanie, możesz mi pomóc przy moich pracach a jak zakończymy, to Cię zawiozę. Wybieraj kochanie. 🙂
Zdaję sobie sprawę, że wariantów może być jeszcze więcej, ponieważ każdy z nas działa według własnych zasad i każdy z nas zbiera potem tego owoce. Jeżeli w rodzinach panują kłótnie, bark porozumienia, krzyki, awantury i złośliwości. To oznacza, że brakuje w nich zasad, tolerancji, szacunku, akceptacji, zdrowej komunikacji, miłości, relacji, etc.
Jeśli wybrałeś opcję pierwszą, to by oznaczało, że robisz wbrew albo ustalonych zasad, albo brakuje Ci konsekwencji, bądź jesteś osobą uległą. Osobiście przez wiele lat ulegałam córce w różnych jej kaprysach, fanaberiach, zachciankach. Powodów było bardzo dużo: strach, uległość, naiwność, łatwowierność, brak konsekwencji i brak zdrowej komunikacji i szacunku do siebie i swojej córki.
Jeśli wybrałeś opcję drugą, to masz duży problem, ponieważ nie panujesz nad emocjami. O emocjach będzie bardzo dużo informacji na moim kanale https://www.youtube.com/channel/UCK0pDPxf6usfqZDw6k3JBCg i nawo budowanej stronie https://www.facebook.com/Synergy-Family-100686652037064/?ref=pages_you_manage, którą już teraz możesz polubić. Jeśli znajdujesz się w tej opcji, to również oznacza, że brakuje w Waszym domu jasnych, konkretnych zasad. Pisząc o zasadach, mam na myśli komunikację połączoną z porozumieniem, do której obecnie powstaje kurs i szkolenia. Być może nie rozmawiacie ze sobą tyle czasu ile sytuacja tego wymaga. Twoja frustracja, złość być może została spowodowana sytuacją, że Twoje tak, znaczy nie. Czyli kiedyś zapowiedziałeś dziecku, że więcej nie ulegniesz jego kaprysowi a znając swoją słabość, uległość i postawę – „nie znaczy tak”, a „tak znaczy nie” dziecko to zawsze wykorzysta. Oboje macie tą świadomość, z tą różnicą, że dziecko się śmieje i cieszy, a Ty wpadasz we wściekłość i panikę.
Oba warianty skutkują poniższymi brakami.
- Brak relacji między rodzicami a dzieckiem.
- Brak jasno ustalonych wspólnych zasad.
- Brak więzi między rodzicami a dzieckiem.
- Brak balansu.
- Brak zdrowej komunikacji kończącej się porozumieniem.
- Brak wspólnych wypadów do kina, miasta, na zakupy, inne.
- Brak bezwarunkowej miłości i akceptacji dla swoich inności.
- Przez wszystkie braki zrodziły się wyrzuty sumienia i chęć nadskakiwania nad dzieckiem.
- Przez wszystkie braki rodzi się złość, słabość, bezsilność, frustracja, gniew, foch, ciche dni, inne.
- Przez wszystkie braki rodzi się nieporozumienie i życie „aby do osiemnastki” a potem to jakoś będzie.
- Przez wszystkie braki rodzi się nienawiść do samego siebie. Obecnie powstaje kurs „Jak pokochać siebie, by móc pokochać innych”, który możesz zamówić kontaktując się z nami przez formularz fundacji.
Jeśli wybrałaś opcję trzecią, to gratuluję. W waszych domach panują zasady, szacunek, akceptacja odmiennych poglądów, zdrowa komunikacja i przyjemna relacja. Jesteś konsekwentny i bierzesz odpowiedzialność za to, co mówisz. A Twoje tak znaczy tak.
Poniżej przedstawimy kilka porad, pokazujących jak zapobiec sytuacji „aby do osiemnastki” a potem wynocha z domu. Jak zbudować nowy solidny fundament. Jak pozbyć się wszystkich braków. Jak budować relacje z dziećmi. Jak otwierać się na innych.
Przede wszystkim trzeba zacząć od siebie. Poznać swoje słabe i mocne strony. Być wobec siebie szczerym i otwartym. Nauczyć się przebaczać, kochać bezwarunkową miłością, szanować, wyeliminować emocje, wyjść ze strefy komfortu, kochać siebie samego. Strzec swego serca.
Dzisiaj przedstawimy Wam cztery kluczowe zdolności, które pomogą określić i utrzymać silne granice. Pomogą zbudować nowy solidny dom, na niezniszczalnych fundamentach.
- Określenie.
Przeanalizuj jaki byłeś w dzieciństwie, jak zachowywałeś się jako nastolatek. Jakie maiłeś potrzeby i co uznawałeś za wartość. Czy Twoje wartości były spójne z wartościami rodziców? Jeżeli odpowiesz nie, to wiedz, ze nastolatkowie sami próbują siebie określić i szukają swoich „korzeni” poprzez próbowanie tego, co „wpadnie im w ręce”. Tak jak my będąc w wieku nastoletnim określaliśmy siebie, tak nasze dzieci dzisiaj próbują tego samego. I nie ma w tym nic dziwnego. Poza naszą reakcją i chęcią narzucenia im swoich przemyśleń, przekonań, myśli, wartości, które czasami idą w zupełnie innym kierunku. Jeśli zbadałeś czy określenie swoich wartości w wieku młodzieńczym przyniosły Ci korzyść, możesz śmiało te wartości swoim dzieciom oferować. Ważna jest świadomość, że nasze dzieci nas obserwują. Nawet wtedy, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy i nie jest to widoczne dla naszych oczu. Patrzą na nasz sposób zachowania, na to jaką przyjmujemy postawę podczas komunikacji, podczas kłótni z partnerem, podczas wściekania się, że coś nam nie wyszło. Patrzą czy jesteśmy szczęśliwi i na czym polega nasze szczęście. Przede wszystkim cały czas na obserwują. Dziewczyny pragną przytulić się do ojca ale wartości przejąć po mamie. Widząc rozemocjonowaną mamę, nie panującą nad emocjami wydaje się im, że i one takie będą. Być może w skrajności stwierdzą, że nie chcą być takie jak matki i będą się od nich odsuwać. Nasze życie, nasze czyny, działania mogą spowodować, że utracimy autorytet w ich oczach. Kiedy autorytet zostanie utracony, nasze przekonywania, krzyki, słowa, zostaną odrzucone, a na horyzoncie pojawi się bunt. Będą się ściśle trzymać własnych wartości i przekonań, ponieważ w naszym życiu nie dostrzegą spójności, między tym do czego ich przekonujemy a tym, jak sami postępujemy.
Dobra rada! Zastanów się jakie są Twoje wartości, na czym je budujesz, jakie osiągasz dzięki swoim wartościom korzyści. Spisz wszystkie wartości, które przyniosły Ci korzyści i wiesz, że budując na nich swoje życie, osiągasz satysfakcję, lepszego siebie i zdrowe relacje z partnerem. Następnie wyeliminuj emocje i kłótnie z partnerem. Naucz się rozmawiać z dzieckiem. Poznaj je z poziomu serca. Ale wtedy Twoje tak niech znaczy tak, a Twoje nie znaczy nie. Nie możesz być nie pewny tego, co mówisz i tego, co robisz. Bądź spójny z samym sobą i z działaniami, które podejmujesz, a dziecko samo do Ciebie przyjdzie.
- Odrębność.
Każdy z nas kocha swoje dzieci i pragnie ich szczęścia. Pragniemy, by nasze pociechy były szczęśliwe i spełnione. Taka postawa pobudza nas do robienia niektórych rzeczy za nie. Usługiwanie i częste narzucanie się. Pouczanie co jest dobre a co złe. Wymuszanie i rozkazywanie. Kontrolowanie a czasami nawet śledzenie. A wszystko po to, aby nasze dzieci były szczęśliwe i nie doznały niepotrzebnej szkody. Wydaje się nam, że przeżyjemy za nie życie. Tym czasem odrębność wkracza do akcji po, to aby zrozumieć, że nie przeżyjemy życia za nasze dzieci. Nie nauczymy ich szczęśliwego życia. Nie jesteśmy w stanie ustrzec ich przed upadkiem i doznaniem szkody. Odrębność, to dystans do dzieci, nawet lekkie oddzielenie od nich. Nie mam na myśli pozostawienie ich samym sobie. Nasze dzieci potrzebują miłości rodzica a nie odpowiedzialności za ich uczucia i odbierania im poczucia sprawczości. Rodzice, którzy poznali swoją odrębność rezygnują z błędnego wyobrażenia, że mogą uczynić swoje dziecko człowiekiem szczęśliwym. I robią wszystko, by tak było. Zamiast tego angażują się w proces budowania relacji i poznawania dziecka z poziomu serca i towarzyszą im w drodze do bezpiecznego wkraczania w dorosłość. Dziecko samo będzie stawało się człowiekiem szczęśliwym. Wróć teraz pamięcią do lat swojej młodości. Przypomnij sobie, czy Twoi rodzice pragnęli Twego szczęścia? Czy próbowali uczynić Cię szczęśliwą? A czy uczynili? Jak myślisz, uczynisz swoje dziecko szczęśliwą osobą? Naucz się własnej odrębności.
- Szczerość.
Szczerość jest najmniej widziana i najmniej tolerowana ze względu na obnażanie prawdy o nas samych. Trudna do zaakceptowania i przyjęcia. Ale jest bardzo ceniona i wyznacza miarę przyszłych stosunków międzyludzkich. Nastolatki pragną autentyczności i są wyczulone na wszystko, co jest fałszywe. Wystarczy, że raz je oszukasz a trudno im będzie Ci później zaufać. Nie zawsze będzie im odpowiadała Twoja szczerość, ale będą Cię za nią cenić. Jeśli zauważysz przekroczenie przez dziecko pewnych granic, powinieneś szczerze o tym poinformować. W ten sposób jesteś w porządku wobec siebie i wobec dziecka. Oznacza to, że pomagasz dziecku być świadomym swojej wrażliwości i problemów. Pamiętam szczególne wydarzenie, kiedy musiałam skonfrontować moją córkę. Powiedziałam jej „czasami boję się o coś ciebie poprosić, bo jesteś nieprzewidywalna. Jak na karuzeli. Raz uprzejma a innym razem jak głodna lwica”, na co mi odpowiedziała „chyba tylko ty tak uważasz i czemu mi to mówisz”. Odpowiedziałam, że „jestem zobowiązana by powiedzieć ci prawdę, ponieważ inni mogą nie mieć na tyle odwagi by skonfrontować się z tobą, nie wiedząc jak zareagujesz”. Jej reakcja była spokojna. Widać było z mimiki twarzy, że rozważa tę prawdę i będzie ją trawić. Rodzic, który potrafi pomóc nastolatkowi rozpoznać, co czuje, daje mu doskonałe narzędzie, jakiego potrzebuje do radzenia sobie z emocjami, nie pozwalając się niszczyć środowisku zewnętrznemu.
- Wytrwałość.
Jeśli określisz swoje wartości, nauczysz się balansu, zaczniesz być szczery wobec swoich dzieci, zaczniesz z nimi rozmawiać i prowadzić zdrową komunikację z porozumieniem, to zachęcam Cię – wytrwaj w tym. Weź pod uwagę, że Twój nastolatek będzie próbował Cię testować i złamać, aby sprawdzić Twoją wytrzymałość. Odciągnąć Cię od przekonań wywierając naciski, forsując dotąd, aż osiągnie swój cel. Dlatego niech Twoje tak znaczy tak, a nie znaczy nie. Co nie oznacza, że masz być zawzięty i po trupach do celu. Należy w tym wszystkim zawsze kierować się mądrością, nie emocjami i okazywaniem, kto ma więcej siły i autorytetu. Możesz zawsze z dzieckiem ponegocjować. W ten sposób uczysz je bardzo ważnej cechy, która w dzisiejszych czasach jest jak zjedzenie bułki. Negocjacje zawsze powinny zakończyć się win-win. O negocjacjach można bardzo dużo poczytać w internecie. Jeśli dostrzeżesz manipulację ze strony dziecka, wówczas bądź konsekwentny i wytrwały w swoich postanowieniach i zasadach. Wszystko powinno odbywać się w spokoju i bez emocjonalnego napięcia.
Jeśli stwierdzisz, że pragniesz naprawić relacje z dzieckiem, mężem, rodzicami czy przyjacielem a nie wiesz od czego zacząć. Pamiętaj. Jesteśmy tutaj po to, aby Ci pomóc. Zawsze możesz skorzystać z naszych coachingów i mentoringu.
Z miłością
Sylwia